Kolejny dzień ciągle myślałam o tym co wydarzyło się niecałe pół rok temu. Z resztą Amy pewnie też.Niby można było ich uratować ale no cóż.Mianowicie chodzi o śmierć mojej mamy i taty Amy jej ojciec zginął na miejscu moja mama przeżyła,ale była w takim stanie,że zmarła po kilku dniach,dokładnie po czterech. Śmierć naszych rodziców była dla nas naprawde wielkim ciosem.Tata ciągle się obwiniał , ale wiedział ,że do kłótni sprowokowała go mama.teraz jestem pelnoletnia i z moją przyjaciółką wyprowadziliśmy się do Londynu.Mam jeszcze starszego brata,który opiekował się mną , gdy mój tata poprostu nie miał siły , wiedzieliśmy że musiał odpocząć.Byłam pełnoletnia , ale potrzebywałam opieki kogoś.Czasami w domu myśle że mama jest obok mnie i poprostu do niej gadam. Kolejny Kolejny piękny dzień w Londynie. Jak to możliwe,że pogoda z dnia na dzień poprawiła się i po chmurach nie ma żadnego śladu? Pewnie każdy człowiek na ziemi,kiedy tylko słyszy 'Londyn',myśli deszcz i tak w kółko.Tym czasem londyńska pogoda na chwile postanowiła nam odpuścić i sprawić,że ostatnie dni lata będą słoneczne.Na szczęście,bo w tym roku całe moje wakacje postanowiłam spędzić w kraju, w którym mieszkam już od 17 lat.Nie odwiedziłam rodziny w Polsce,jak co roku,szczerze mówiąc tutaj jest nasz dom , i pewnie tak już zostanie.
-Kristen do cholery , zaraz się spóźnimy,możesz zejść?!?-usłyszałam swoją współlokatorkę, o której pewnie nie raz usłyszycie..Na śmierć zapomniałam,że obiecałam jej wybrać prezent dla mamy.
-Już idę!-odpowiedziałam jej krzykiem,szybko wciągając na nogi swoje ulubione Vansy w panterke. Chwyciłam tez telefon ze stolika nocnego i byłam już gotowa wyjść ze swojego pokoju
-Dłużej nie mogłaś? Autobus nam odjedzie.-powiedziała już gotowa czekając w drzwiach.
-Amy,najwyżej pójdziemy na pieszo ,nic nam się nie stanie.-poklepałam ja po ramieniu,otwierając drzwi.
Doszliśmy na przystanek w niecałe 5 minut oczywiście nie spóźniając się na autobus.Ba mysiałyśmy nawet czekać! Kiedy wkońcu dostaliśmy się do 'limuzyny' , zajęłyśmy wolne miejsca,koło jakiegoś śmierdzącego gościa,który na szczęście na kolejnym przystanku wysiadł.Oj napewno nie wytrzymałabym kolejne 15 minut przy....dobra,nie ważne, Kristen , o czym ty w ogóle gadasz?
-Żyjesz?-wyrwała mnie,z jakże mądrych i interesujących przemyśleń.-Wysiadamy.-nawet nie spostrzegłam , kiedy zaczęła machać mi przed oczami.
-Tak,tak.-jeszcze nie do końca ogarnęłam,ale wstałam z miejsca,kiedy moje nogi same zaczęły prowadzić resztę ciała do wnętrza galerii.Zakupy...O tak! rozmarzyłam się,na razie cienko u mnie z funduszami,więc odłożymy to na później,może kiedy w końcu znajdę sobie robotę.Na razie zostaje mi utrzymywanie się z pieniędzy wysyłanych przez mojego Ojca,któremu wcale źle w Polsce się nie powodzi,wręcz przeciwnie,tata zarabia tyle że nie muszę pracować.Pewnie w innej sytuacji nie mogłabym przeprowadzić się do Londynu.Mój Ojciec pracuje jako menadżer SYCO MUSIC.Ale tutaj wcale kolorowo nie jest.Wszystko drogie,a ludzie traktują,tutaj polaków jak śmiecie , może dlatego jeszcze nie znalazłam pracy.Wszędzie mówili 'Pani z Polski? W takim razie nie odezwiemy się nawet patrząc na CV'Po drugie z tego co mi tata wysyła starcza mi jedynie na rachunki i żarcie , bo dostaje najmniej pieniędzy , bo mam starszego brata , który ma wszystko co chce.
-Przestań myśleć , bo to źle na Ciebie wpływa.-Znowu ujrzałam ręke Amy przed czubkiem swojego nosa.
-Przepraszam,myślenie nie jest w moim stylu,co ty tu robisz Amy?.-puknęłam się w czoło.Serio coś ze mną nie tak.
-Nie gadaj,chodź już -Pociągneła mnie za ręke do sklepu z porcelaną.
Pochodziliśmy jeszcze po innych sklepach,zwracając uwage jak zwykle wyłącznie drogie ciuchy,o któryc mogę jedynie pomarzyć.W sumie to ich w ogóle nie potrzebuje.Najważniejsze,ze mam w co się ubrac,gdzie mieszkac i co jeść.
W drodze powrotnej postanowiliśmy zahaczyć o Milkshake City ,znajdujący się kilka minut drogi do naszego domu.Zamówiłyśmy dwa kremowe shake'i.,kiedy wpadłam na pomysł zapytania o prace tutaj.Przynajmniej ludzie są mili i nie traktuja mnie jak odlutka z innej planety,tylko dla tego , że jestem Polką.
-Przykro mi , ale narazie będę mógł zaproponować Tobie tylko serwowanie shake 'ów coś jak kelnerka.Powiedział Mark (kierownik) -jak wiesz Rose przygotowuje napoje,wskazał na uroczą brunetke , za ladą która od razu slodko się uśmiechneła-ja staram się jej pomagać.Jeśli pasuje ci roznoszenie napojów to możesz zacząć już od jutra ,tylko wiedz,że to nie będą wielkie pieniądze.
-Mark ja nie potrzebuje wielkich poieniędzy.-uśmiechnełam sie -Kiedy mam byc gotowa?
-Przyjdź jutro o godzinie 10:45 obgadamy szczegóły.
-dziękuje
-Witaj na pokładzie-podał mi rękę
Wyszłyśmy razem z Amy z mojego nowego miejsca pracy. Nie wykazywałam szczególnie jakiś oznak radości,mimo,że w mojej głowie działo się coś na miare 'ASJSKALA"
-Możesz w końcu przestać smsować?-wyrwała mnie z zamyśleń w drodze do domu.No,co musiałam sie pochwalić tacie , ze znalazłam prace,tylko wzruszyłam ramionami,znuw wbijając wzrok w ekran.Niestety mój zmysł wzroku zapomniał co chwile spoglądać,czy na kogoś nie wpadne,a idące obok Amy najwyraźniej,chciała żeby to sie stało.Jej próby w każdym razie zostały wysłuchane,bo nie musiałam długo czekać,żeby mieć bliskie spotkanie z jednym z przechodniów.Zdążyłam tylko zmienić kierunek wylewania się Shake'a tak , by mnie nie pobrudził.Przymknijmy oko na to,że w zamian napój spoczął na bluzie Amy.
-Jezu ,przepraszam-zaczęłam spoglądać na bruneta,zbierając swoje zwłoki z chodnika - Wszystko w porządku?
-Tak,tak powinnaś troche bardziej uważać-pouczył mnie morskooki ,wysoki chłopak,otrzepując swoje spodnie
-Wiem , jeszcze raz przepraszam .-Powiedziałam przepraszającym tonem.,wyrzucając do śmieci kubek,który kilka chwil wcześniej wylądował na ziemi.
-Do zobaczenia .- rzuciła Amy ciągnąc mnie za rękę-Wisisz mi bluze-skwitowała,gdy oddaliliśmy się od chłopaka
-Wiem,przepraszam
-Chodź do domu , bo wyrządzisz więcej szkód-wiem,że nie była na mnie zła.Amy jest typem,który lubi się droczyć,ale nie kłócić.przyjaźnimy się od małego i od tamtej pory to ona znam mnie jak nikt inny.Kiedyś nie spędzaliśmy ze soba tyle czasu. Ja z Polski ona z Anglii,widywaliśmy się tylko w wakacjie,ewentualnie w ferie zimowe,moja mama była najlepszą przyjaciółką mamy Amy,teraz my nimi jesteśmy,ale od półtora roku kiedy był wypadek ,nasze stosunki bardziej się ociepliły
-Jeszcze raz przepraszam,za tą bluze.-Powiedziałam,przekraczając próg domu.
-Nie ma sprawy.-ciepło sie uśmiechnęła .-powinnaś przeprosić chłopaka troche obił sobie zadek.-komicznie poruszyła brwiami.
-Tak , może nie tylko zadek.-dodałam iroicznie
-kto wie , nie wykluczam takiej opcji.-wybuchliśmy śmiechem
-Amy weź coś na uspokojenie , ja pójde zadzwonic do taty.-poklepałam ją po ramieniu,oddalając się w strone swojego pokoju .Poszukałam chyba całe pomieszczenie,sprawdzając każdą kieszeń moich spodni i nawet najciemniejszy zakamarek mojej torby,nigdzie nie mogąc znaleść telefonu.Była tylko jedna opcja musiał mi wypaś po moim małym 'zderzeniu' z nieznajomym.Natychmiast zeszlam na dół,do przyjaciółki by pożyczyć od niej telefon , i poinformowac bliskich ,że przez jakiś czas będziemy musieli zawiesić nasze kontakty.Przynajmniej do czasu kiedy nie kupie nowej karty,a co ważniejsze telefonu .....
One Direction My First Big Love
niedziela, 1 września 2013
sobota, 31 sierpnia 2013
Prolog
Nazywam się Kristen mam 19 lat - razem z moją przyjaciółką Amy mieszkam w Londynie.Wspólnie dzielimy małe mieszkanie w bloku.Zawsze myślałam że jestem normalną nastolatką,ale tak nie jest.Stało się to prze moich rodziców. Ogólnie wszyscy rodzice się kłócą , ale tamtego dnia , moi rodzice przerośli samych siebie.Sama nie wiem przez co , bo słyszałam tylko jak mama trzasnęła drzwiami i odjechała swoim srebrnym Volvo. Po 2 dniach przyjechała do nas policja i poinformowali nas , że nasza mama jest w stanie krytycznym.Okazało się że jakiś debil jechał z dużą prędkością , na skrzyżowaniu nie wyrobił i uderzył jeszcze w dwa auta. Jedno to nasze a drugie ojca Amy. Było nam strasznie smutno , ale wiem ze nie mogę się poddawać
Subskrybuj:
Posty (Atom)