niedziela, 1 września 2013

Rozdział I

Kolejny dzień ciągle myślałam o tym co wydarzyło się niecałe pół rok temu. Z resztą Amy pewnie też.Niby można było ich uratować ale no cóż.Mianowicie chodzi o śmierć mojej mamy i taty Amy jej ojciec zginął na miejscu moja mama przeżyła,ale była w takim stanie,że zmarła po kilku dniach,dokładnie po czterech. Śmierć naszych rodziców była dla nas naprawde wielkim ciosem.Tata ciągle się obwiniał , ale wiedział ,że do kłótni sprowokowała go mama.teraz jestem pelnoletnia i z moją przyjaciółką wyprowadziliśmy się do Londynu.Mam jeszcze starszego brata,który opiekował się mną , gdy mój tata poprostu nie miał siły , wiedzieliśmy że musiał odpocząć.Byłam pełnoletnia , ale potrzebywałam opieki kogoś.Czasami w domu myśle że mama jest obok mnie i poprostu do niej gadam. Kolejny Kolejny piękny dzień w Londynie. Jak to możliwe,że pogoda z dnia na dzień poprawiła się i po chmurach nie ma żadnego śladu? Pewnie każdy człowiek na ziemi,kiedy tylko słyszy 'Londyn',myśli deszcz i tak w kółko.Tym czasem londyńska pogoda na chwile postanowiła nam odpuścić i sprawić,że ostatnie dni lata będą słoneczne.Na szczęście,bo w tym roku całe moje wakacje postanowiłam spędzić w kraju, w którym mieszkam już od 17 lat.Nie odwiedziłam rodziny w Polsce,jak co roku,szczerze mówiąc tutaj jest nasz dom , i pewnie tak już zostanie.


-Kristen do cholery , zaraz się spóźnimy,możesz zejść?!?-usłyszałam swoją współlokatorkę, o której pewnie nie raz usłyszycie..Na śmierć zapomniałam,że obiecałam jej wybrać prezent dla mamy.
-Już idę!-odpowiedziałam jej krzykiem,szybko wciągając na nogi swoje ulubione Vansy w panterke. Chwyciłam tez telefon ze stolika nocnego i byłam już gotowa wyjść ze swojego pokoju
-Dłużej nie mogłaś? Autobus nam odjedzie.-powiedziała już gotowa czekając w drzwiach.
-Amy,najwyżej pójdziemy na pieszo ,nic nam się nie stanie.-poklepałam ja po ramieniu,otwierając drzwi.

Doszliśmy na przystanek w niecałe 5 minut oczywiście nie spóźniając się na autobus.Ba mysiałyśmy nawet czekać! Kiedy wkońcu dostaliśmy się do 'limuzyny' , zajęłyśmy wolne miejsca,koło jakiegoś śmierdzącego gościa,który na szczęście na kolejnym przystanku wysiadł.Oj napewno nie wytrzymałabym kolejne 15 minut przy....dobra,nie ważne, Kristen , o czym ty w ogóle gadasz?

-Żyjesz?-wyrwała mnie,z jakże mądrych i interesujących przemyśleń.-Wysiadamy.-nawet nie spostrzegłam , kiedy zaczęła machać mi przed oczami.
-Tak,tak.-jeszcze nie do końca ogarnęłam,ale wstałam z miejsca,kiedy moje nogi same zaczęły prowadzić resztę ciała do wnętrza galerii.Zakupy...O tak! rozmarzyłam się,na razie cienko u mnie z funduszami,więc odłożymy to na później,może kiedy w końcu znajdę sobie robotę.Na razie zostaje mi utrzymywanie się z pieniędzy wysyłanych przez mojego Ojca,któremu wcale źle w Polsce się nie powodzi,wręcz przeciwnie,tata zarabia tyle że nie muszę pracować.Pewnie w innej sytuacji nie mogłabym przeprowadzić się do Londynu.Mój Ojciec pracuje jako menadżer SYCO MUSIC.Ale tutaj wcale kolorowo nie jest.Wszystko drogie,a ludzie traktują,tutaj polaków jak śmiecie , może dlatego jeszcze nie znalazłam pracy.Wszędzie mówili 'Pani z Polski? W takim razie nie odezwiemy się nawet patrząc na CV'Po drugie z tego co mi tata wysyła starcza mi jedynie na rachunki i żarcie , bo dostaje najmniej pieniędzy , bo mam starszego brata , który ma wszystko co chce.

-Przestań myśleć , bo to źle na Ciebie wpływa.-Znowu ujrzałam ręke Amy przed czubkiem swojego nosa.
-Przepraszam,myślenie nie jest w moim stylu,co ty tu robisz Amy?.-puknęłam się w czoło.Serio coś ze mną nie tak.
-Nie gadaj,chodź już -Pociągneła mnie za ręke do sklepu z porcelaną.

Pochodziliśmy jeszcze po innych sklepach,zwracając uwage jak zwykle wyłącznie drogie ciuchy,o któryc mogę jedynie pomarzyć.W sumie to ich w ogóle nie potrzebuje.Najważniejsze,ze mam w co się ubrac,gdzie mieszkac i co jeść.

W drodze powrotnej postanowiliśmy zahaczyć o Milkshake City ,znajdujący się kilka minut drogi do naszego domu.Zamówiłyśmy dwa kremowe shake'i.,kiedy wpadłam na pomysł zapytania o prace tutaj.Przynajmniej ludzie są mili i nie traktuja mnie jak odlutka z innej planety,tylko dla tego , że jestem Polką.
-Przykro mi , ale narazie będę mógł zaproponować Tobie tylko serwowanie shake 'ów coś jak kelnerka.Powiedział Mark (kierownik) -jak wiesz Rose przygotowuje napoje,wskazał na uroczą brunetke , za ladą która od razu slodko się uśmiechneła-ja staram się jej pomagać.Jeśli pasuje ci roznoszenie napojów to możesz zacząć już od jutra ,tylko wiedz,że to nie będą wielkie pieniądze.
-Mark ja nie potrzebuje wielkich poieniędzy.-uśmiechnełam sie -Kiedy mam byc gotowa?
-Przyjdź jutro o godzinie 10:45 obgadamy szczegóły.
-dziękuje
-Witaj na pokładzie-podał mi rękę

Wyszłyśmy razem z Amy z mojego nowego miejsca pracy. Nie wykazywałam szczególnie jakiś oznak radości,mimo,że w mojej głowie działo się coś na miare 'ASJSKALA"
-Możesz w końcu przestać smsować?-wyrwała mnie z zamyśleń w drodze do domu.No,co musiałam sie pochwalić tacie , ze znalazłam prace,tylko wzruszyłam ramionami,znuw wbijając wzrok w ekran.Niestety mój zmysł wzroku zapomniał co chwile spoglądać,czy na kogoś nie wpadne,a idące obok Amy najwyraźniej,chciała żeby to sie stało.Jej próby w każdym razie zostały wysłuchane,bo nie musiałam długo czekać,żeby mieć bliskie spotkanie z jednym z przechodniów.Zdążyłam tylko zmienić kierunek wylewania się Shake'a tak , by mnie nie pobrudził.Przymknijmy oko na to,że w zamian napój spoczął na bluzie Amy.
-Jezu ,przepraszam-zaczęłam spoglądać na bruneta,zbierając swoje zwłoki z chodnika - Wszystko w porządku?
-Tak,tak powinnaś troche bardziej uważać-pouczył mnie morskooki ,wysoki chłopak,otrzepując swoje spodnie
-Wiem , jeszcze raz przepraszam .-Powiedziałam przepraszającym tonem.,wyrzucając do śmieci kubek,który kilka chwil wcześniej wylądował na ziemi.
-Do zobaczenia .- rzuciła Amy ciągnąc mnie za rękę-Wisisz mi bluze-skwitowała,gdy oddaliliśmy się od chłopaka
-Wiem,przepraszam
-Chodź do domu , bo wyrządzisz więcej szkód-wiem,że nie była na mnie zła.Amy jest typem,który lubi się droczyć,ale nie kłócić.przyjaźnimy się od małego i od tamtej pory to ona znam mnie jak nikt inny.Kiedyś nie spędzaliśmy ze soba tyle czasu. Ja z Polski ona z Anglii,widywaliśmy się tylko w wakacjie,ewentualnie w ferie zimowe,moja mama była najlepszą przyjaciółką mamy Amy,teraz my nimi jesteśmy,ale od półtora roku kiedy był wypadek ,nasze stosunki bardziej się ociepliły

-Jeszcze raz przepraszam,za tą bluze.-Powiedziałam,przekraczając próg domu.
-Nie ma sprawy.-ciepło sie uśmiechnęła .-powinnaś przeprosić chłopaka troche obił sobie zadek.-komicznie poruszyła brwiami.
-Tak , może nie tylko zadek.-dodałam iroicznie
-kto wie , nie wykluczam takiej opcji.-wybuchliśmy śmiechem
-Amy weź coś na uspokojenie , ja pójde zadzwonic do taty.-poklepałam ją po ramieniu,oddalając się w strone swojego pokoju .Poszukałam chyba całe pomieszczenie,sprawdzając każdą kieszeń moich spodni i nawet najciemniejszy zakamarek mojej torby,nigdzie nie mogąc znaleść telefonu.Była tylko jedna opcja musiał mi wypaś po moim małym 'zderzeniu' z nieznajomym.Natychmiast zeszlam na dół,do przyjaciółki by pożyczyć od niej telefon , i poinformowac bliskich ,że przez jakiś czas będziemy musieli zawiesić nasze kontakty.Przynajmniej do czasu kiedy nie kupie nowej karty,a co ważniejsze telefonu .....

sobota, 31 sierpnia 2013

Prolog

Nazywam się Kristen mam 19 lat - razem z moją przyjaciółką Amy mieszkam w Londynie.Wspólnie dzielimy małe mieszkanie w bloku.Zawsze myślałam że jestem normalną nastolatką,ale tak nie jest.Stało się to prze moich rodziców. Ogólnie wszyscy rodzice się kłócą , ale tamtego dnia , moi rodzice przerośli samych siebie.Sama nie wiem przez co , bo słyszałam tylko jak mama trzasnęła drzwiami i odjechała swoim srebrnym Volvo. Po 2 dniach przyjechała do nas policja i poinformowali nas , że nasza mama jest w stanie krytycznym.Okazało się że jakiś debil jechał z dużą prędkością , na skrzyżowaniu nie wyrobił i uderzył jeszcze w dwa auta. Jedno to nasze a drugie ojca Amy. Było nam strasznie smutno , ale wiem ze nie mogę się poddawać